Projekt to początek każdego ludzkiego przedsięwzięcia. Można rozważać go w aspekcie ekologicznym, etycznym i twórczym.

Kiedy Vincent Scully mówił o wielkim architekcie Louisie Kahnie, opisał dzień, gdy obaj szli przez Plac Czerwony. Scully podekscytowany zwrócił się do Kahna: „Czyż nie jest cudowne jak Cerkiew św. Bazylego wznosi się kopułami w niebo? ” Kahn spojrzał w górę, i w dół, zamyślił się na chwilę, i powiedział: „Czyż nie jest cudownym sposób w jaki dotyka ziemi?”

Jeśli spróbujemy stworzyć studium architektury, i wrócimy do historii, możemy zauważyć, że architekci zawsze projektowali za pomocą dwóch elementów: masy i membrany. Mury Jerycha są przykładem masy, a namioty membrany. Starożytni wspaniale posługiwali się masą, z mądrością i artyzmem budując kamienne chaty, biorąc pod uwagę zasięg, i kierunek nasłonecznienia. Wiedzieli jaką grubość powinien mieć mur, by utrzymywać ciepło w zimową noc, jak i chłód w upalne lato. Świetnie radzili sobie z tworzeniem warunków do przechowywania, oraz utrzymywaniem temperatury. Wspaniałym przykładem będzie tu dom ze słomianym dachem, który latem chroni przed upałem, a zimą przed utratą ciepła. Były to budynki dostosowane do warunków klimatycznych w których je budowano oraz z materiałów dostępnych lokalnie.

Namiot beduinów

Przez całą historię architektury możemy obserwować ten niekończący się eksperyment z użyciem masy i membrany. Świetnie to widać na przykładzie gotyckich katedr gdzie światło integruje się z masywną membraną. Zawsze pewne wyzwanie stanowiło jak to połączyć; światło z masą i powietrzem. Widać to dobrze we współczesnej architekturze gdzie chętnie stosuje się szkło. Jest to dość niefortunne, że w czasie gdy pojawiły się wielkie powierzchnie szkła, rozpoczyna się również era taniej energii. Architekci nie muszą więcej brać pod uwagę słońca jako jedynego źródła ciepła i światła, a tylko nieliczni wiedzą jak wyznaczyć samodzielnie kierunki świata. Tworzymy szklane budynki które istnieją bardziej same dla siebie niż dla ludzi. Dążymy do tego by szkło łączyło nas z otoczeniem, jednocześnie sprawiając, że budynek staje się całkowicie szczelny. Powoduje to u ludzi stres, ponieważ mieli być bliżej natury, a efekt jest odwrotny. Mają poczucie uwięzienia. Coraz poważniejsze stają się też problemy z jakością powietrza w pomieszczeniach. Ludzie wyczuwają to przerażające uwięzienie w budynku, szczególnie, że są otoczeni tysiącami chemikaliów używanymi dziś w naszym codziennym życiu.

The Cathedral of Reims, by Domenico Quaglio.
The Cathedral of Reims, by Domenico Quaglio.

Le Corbusier na początku XIX wieku powiedział, że dom to maszyna służąca do mieszkania. Gloryfikował parowce, samoloty, silosy. Jeśli założyć, że dom to maszyna do mieszkania, biuro staje się maszyną do pracy, a kościół maszyną do modlitwy. Okazuje się to nieco przerażające gdy uświadomimy sobie, że projektanci skupiają się na tych maszynach, a nie na ludziach. Mówi się na przykład o ogrzewaniu słonecznym budynku, choćby katedry, a chodzi przecież o ogrzanie zgromadzonych w niej ludzi,  a żeby ogrzać ludzi musimy skierować tą energię na ich stopy, a nie w przestrzeń 40m nad nimi, Jak mawia biolog John Todd musimy pracować z żywymi maszynami, a nie maszynami do życia w nich. Kluczowe powinny być potrzeby ludzi jak czysta woda, bezpieczne i trwałe tworzywa, ale musimy też brać pod uwagę naturalny cykl dnia i nocy.

Istnieją pewne podstawowe prawa, które są nieodłączne dla  świata naturalnego, i powinniśmy wykorzystać je jako modele czy mentorów dla ludzkich projektów. Ekologia wywodzi się ze starożytnej Grecji, Oikosa i Logosa,”gospodarstwo domowe / dom” i „dyskurs logiczny / nauka”, to jedyna właściwa droga, imperatyw, by architekci toczyli dyskurs logiczny na temat naszej ziemskiej rodziny. Ale żeby tak się stało najpierw trzeba spojrzeć na naszą planetę, i procesy które się na niej odbywają, na przejawy życia, gdyż jest w tym wewnętrzna logika na bazie której należy się oprzeć, i na niej pracować. Musimy także rozważyć gospodarkę w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Odnosząc się do greckich pojęć Oikos i Logos, skupić się na prawie naturalnym oraz zróżnicowanych poziomach relacji w tym naszym ziemskim gospodarstwie.

Ale jak zmierzyć wartość naszej pracy biorąc pod uwagę te zasady? Za pomocą pieniędzy w portfelu? PKB? Bo jeśli tak, to katastrofy ekologiczne są szalenie opłacalne skoro podczas ich naprawienia wydaje się nie wyobrażalne ilości pieniędzy, kreując jeszcze większe zadłużenie wobec planety czy przyszłych pokoleń. Co więc wtedy naprawdę mierzymy? Czy las naprawdę staje się cenniejszy gdy go wytniemy? Czy rzeczywiście tak fajnie prosperujemy podczas gdy giną insekty zapylający życiodajne rośliny, lub dzikie łososie znikają z rzek?

Są trzy istotne prawdy których możemy się nauczyć od projektanta jakim jest natura. Pierwszą jest to, że wszystko czego potrzebujemy do pracy już mamy: kamienie, glinę, drewno, wodę, powietrze. W przyrodzie materiały po jakimś czasie powracają bezstratnie do naturalnego obiegu, nie ma w niej miejsca na odpady. Wszystko cały czas krąży, łącznie z pożywieniem dla istot żyjących.

Druga prawda jest taka, że tym co pozwala przyrodzie na ten nieprzerwany cykl jest energia która pochodzi spoza systemu, i robi to nieprzerwanie. Jest to energia słoneczna. Natura funkcjonuje na „bieżących dochodach”, nie wydobywa energii z przeszłości, nie korzysta z rezerw kapitałowych, nie pożycza też z przyszłości. Jest to wyjątkowo złożony i wydajny system w którym wartości odżywcze są tworzone, i krążą w tak ekonomiczny sposób, że każda najnowocześniejsza fabryka wypada przy tym blado.

Trzecia prawda jest taka, że tym co charakteryzuje oraz podtrzymuje ten złożony, i jakże wydajny system metabolizmu jest różnorodność biologiczna. Ona zapobiega stratom i upadkowi w tym cudownie skomplikowanym, symbiotycznym związku między milionami organizmów, wśród których nie ma dwóch takich samych.

„Passat” pod żaglami – źródło Internet
„Passat” pod żaglami – źródło Internet

William McDonough, projektant budynków, rzeczy i systemów, zadaje sobie pytanie, w jaki sposób zastosować te trzy prawdy w swojej pracy. Najpierw jednak próbuje określić swoją rolę jako projektanta w kontekście ludzkich spraw. Odwołuje się wtedy do Ralpha Emersona który w 1830 r, po śmierci żony wyruszył do Europy żaglowcem, a powrócił parowcem. McDonough sprowadza tą podróż do poziomu abstrakcji; Emerson wyruszył środkiem transportu zasilanym energią słoneczną, nadającym się do recyklingu, obsługiwanym przez rzemieślników uprawiających starożytny zawód na otwartej przestrzeni. Powrócił w zardzewiałym wiadrze rozlewającym olej, zadymiającym powietrze, obsługiwanym przez ludzi którzy w ciemnym lochu wrzucają węgiel do kotła. Oba środki transportu są zaprojektowane przez człowieka, oba świadczą o jego dążeniach.

Peter Senge, profesor Sloan M.I.T. School of Management, współpracuje z programem zwanym Laboratorium Nauczania, gdzie studiuje i omawia sposoby organizacji nauki. Przewodzi laboratorium, i jedno z pierwszych pytań które zadaje dyrektorom firm ubiegających się o współpracę jest: „Kto przewodzi na statku płynącym przez ocean?” Otrzymuje oczywiste odpowiedzi, takie jak kapitan, nawigator lub sternik. Ale właściwa odpowiedź nie jest żadną z powyższych. Przywódcą jest projektant statku, ponieważ działanie statku jest konsekwencją projektu, który jest wynikiem ludzkiej intencji. Wciąż projektujemy parowce, maszyny napędzane paliwami kopalnymi które mają szkodliwe skutki. Potrzebujemy nowego rodzaju projektowania.

Architekt McDonough dorastał na Dalekim Wschodzie, i kiedy przeprowadził się do Ameryki był zaskoczony własnym wnioskiem, że nie jest człowiekiem żyjącym w Ameryce, tylko konsumentem ze stylem życia. Tak określano to w telewizji. Ale on czuł, że jest człowiekiem; potrzebuje tworzyć, projektować rzeczy dla innych ludzi. Będąc konsumentem, może tylko konsumować; pastę do butów, jedzenie, soki, pasty do zębów. Nie wiele z tego konsumuje się w praktyce. Prędzej czy później, prawie wszystko się wyrzuca. Nie da się skonsumować telewizora, magnetowidu czy samochodu. Wyobraźmy sobie sytuację w której przykrywamy telewizor płachtą, a następnie prezentujemy go słowami: „Mam tu niesamowity przedmiot. To jak działa wprawi cię w zdumienie, ale zanim go pokażę opowiem ci z czego jest zrobiony, i wtedy zdecydujesz czy chcesz go mieć w swoim domu. Zawiera 4 060 substancji chemicznych, wiele z nich jest toksyczna, 200 z nich uwalnia się do pomieszczenia gdy korzystasz z przedmiotu. Zawiera również 18 gramów toksycznej rtęci metylowej. Zachęcam byś umieścił go na poziomie wzroku twoich dzieci, i pozwolił im się bawić”. Czy ktokolwiek chciałby mieć coś takiego w domu?

Michael Braungart, ekolog chemik z Hamburga w Niemczech uważał, że powinniśmy usunąć słowo „odpady” i zacząć używać słowa „produkt”, bo jeśli ilość odpadów jest równa ilości żywności, to odpady również muszą być produktem. Braungart sugeruje by rozróżnić 3 rodzaje produktów:

Po pierwsze materiały eksploatacyjne, tych powinniśmy produkować najwięcej. To produkty, które po zjedzeniu, użyciu lub wyrzuceniu, dosłownie zamieniają się w odpadki, a zatem są pożywieniem dla innych żywych organizmów. Nie powinny być składowane na wysypiskach śmieci, tylko zwracane ziemi, aby użyźnić glebę. Oznacza to, że szampony powinny być sprzedawane w butelkach wykonanych z buraków, które ulegną biodegradacji w kompostowniku. Dywany powinny rozpadać się na dwutlenek węgla i wodę, meble powinny być robione z ligniny, skórek ziemniaków i enzymów, wyglądając jednocześnie tak samo jak te które produkujemy dziś, z tą różnicą, że będzie je można zwrócić ziemi. Wszystkie te „towary konsumpcyjne” powinny rozkładać się w glebie, tam skąd pochodzą.

Drugą grupą są produkty usługowe, czyli towary trwałe, takie jak samochody i telewizory. Usługowe dlatego, że służą byśmy z nich korzystali, używali ich do jedzenia, rozrywki czy transportu. By wyeliminować odpady, nie powinniśmy sprzedawać tych produktów lecz wypożyczać je do momentu zużycia. Klienci mogliby z nich korzystać tak długo jak chcą, nawet sprzedać licencję komuś innemu, ale gdy ostatni użytkownik wykorzysta je do końca powinny wrócić fabryki. Byłaby to pożywka dla tego systemu skoro nie może być pożywką systemów naturalnych. Teraz można zwyczajnie iść ulicą, wyrzucić telewizor do kosza na śmieci i odejść. Umieścić toksyny trwałe w środowisku naturalnym. Po co nakładać na ludzi taką odpowiedzialność i stres? Produkty usługowe muszą cały czas należeć do ich producenta i być tak projektowane by można je było zdemontować i wykorzystać ponownie, cały czas recyklingować.

Trzecia grupa to produkty „niezmienne”. Rzeczy których nikt nie chce lub nie powinien kupować: odpady nuklearne, dioksyny, skóry garbowane chromem.Często nie zdajemy sobie sprawy, że je kupujemy. Te produkty muszą przestać być sprzedawane, a te które już istnieją, powinny być przechowywane w specjalnych magazynach, aż ludzie nie odkryją sposobu jak je bezpiecznie zneutralizować.

William McDonough przytacza wiele przykładów ze swojej pracy w której starał się wyrównywać straty ekologiczne. Jednym z nich jest na przykład projektu biura dla grupy środowiskowej, której kierownik zagroził, że jeśli ktokolwiek w biurze rozchoruje się w skutek złej jakości powietrza, pozwie projektanta. W tym momencie McDonough zaczął się zastanawiać czy w ogóle podejmować to zlecenie. Postanowił wyszukać takie materiały które użyte wewnątrz budynku nikomu nie zaszkodzą. Okazało się, że takich nie ma. Postanowił więc przyjrzeć się całemu procesowi  produkcyjnemu i doszedł do wniosku, że całość systemu budowlanego jest toksyczna.

Kolejnym przykładem może być nowojorski sklep z odzieżą męską, w związku z którym zaaranżowano posadzenie 1000 dębów by zrównoważyć stratę 2 dębów angielskich z których wykonano boazerie w sklepie. Do tej decyzji zainspirowała McDonougha historia opowiedziana przez Gregory’ego Batesona o New College w Oksfordzie w Anglii. Brzmi ona mniej więcej tak:

W koledżu znajdował się hol główny, zbudowany na początku XVII w, z belkowaniem długości 12m i ponad 0,5m grubości. Utworzono komitet który miał znaleźć drewno mogące zastąpić oryginalne belkowanie, ponieważ zaczęło ono próchnieć. Okleina z dębu angielskiego kosztowała 7$ za m², więc koszt całości byłby bardzo wysoki. Poza tym ciężko znaleźć dojrzałe dęby z których można by wyciąć 12m proste płyty. Wtedy pewien młody członek komitetu zaproponował by zadzwonić do leśniczego lasów uniwersytetu i zapytać o takie drzewa. Tak też się stało. Leśniczy odpowiedział, że zastanawiał się kiedy nadejdzie dzień w którym padnie to pytanie. Okazało się, że podczas budowy koledżu, 350 lat temu, architekci zdecydowali o posadzeniu lasu, by wymienić belkowanie gdy zacznie próchnieć. Według Batesona tak właśnie powinna działać kultura. Nasuwa się pytanie czy posadzono w zastępstwo następny las?

Kolejny przykład jest z Polski, z Warszawy, gdzie wyżej wspomniany architekt podjął się zaprojektowania wieżowca. Gdy klient wybrał projekt i obejrzał model, McDonough powiedział, że to jeszcze nie koniec, bo chciałby go zapoznać ze szczegółami przedsięwzięcia. Podstawa miała być wykonana z betonu wymieszanego z małymi kawałkami gruzu z II WŚ, który będzie wyglądał jak wapień, ale powodem zastosowania go jest potrzeba wewnętrzna, nawiązanie do historii. Klient się na to zgodził, spodobała mu się ta myśl odradzania niczym feniks z popiołów. Projekt zakładał również użycie aluminium z recyklingu oraz wysokość pomieszczeń ponad 3m by można je było kiedyś przekształcić na mieszkania, gdy skończy się jego użyteczność biurowa, co da mu kiedyś szanse na drugie życie. Zaplanowano również otwierane okna, do których każdy będzie miał nie dalej niż 7,5m. Klient zaaprobował każdą z tych rzeczy. Wtedy architekt dodał, że wymaga posadzenia 2500 ha lasu, by zniwelować wpływ budynku na zmiany klimatyczne. Klient powiedział, że musi to przemyśleć. Oddzwonił 2 dni później, że się zgadza, a koszt takiego przedsięwzięcia to tylko ułamek budżetu zaplanowanego na reklamę.

Biuro Williama McDonough zostało również zaproszone do współpracy z architektami reprezentującymi dużą sieć handlu detalicznego, ponieważ chcieli oni zbudować następny sklep w Lawrence, Kansas. McDonough miał wątpliwości czy chce współpracować z ludźmi promującymi konsumpcyjny styl życia, ze względu na wpływ jaki to ma na małe miasta. Na tym zakończyła się rozmowa. Trzy dni później odbyło się następne spotkanie na którym przedstawiciele sieci sklepów zaczęli od pytania od swoich przełożonych: “Czy jesteście skłonni  omówić z nami fakt, że ludzie mają prawo do zakupu produktów najwyższej jakości, za możliwie najniższą cenę, nawet na waszych warunkach?” Biuro McDonough odniosło się do tego pozytywnie, wtedy sieć handlowa odpowiedziała, że jest skłonna podyskutować o tym jak zmiany wpłyną na małe miasta. Współpraca przy budowie sklepu w Kansas doszła do skutku. Zmieniono konstrukcję budynku ze stalowej na drewnianą, co pozwoliło zmniejszyć zużycie energii o 1/4 już na etapie budowy. Drewno którego użyto pochodziło wyłącznie z zasobów chroniących różnorodność biologiczną. Przeprowadzono badania w których odkryto, że w lasach James Madison i Zachary Taylor w Wirginii zostało wprowadzone zrównoważone leśnictwo i drewno potrzebne na belki pochodzi właśnie stamtąd i innych lasów zarządzanych w ten sposób. Sklep został tak zaprojektowany by można go było w przyszłości przekształcić w obiekt mieszkalny.

We Frankfurcie William McDonough i jego biuro zaprojektowali przedszkole które może być obsługiwane przez dzieci. Dach jest szklany i ma wiele funkcji; źródło światła, ogrzewanie wody i wnętrza, chłodzenie, wentylacja, ochrona przed deszczem. Zupełnie jak beduiński namiot. Problemem z jakim musiało zmierzyć się biuro okazali się inżynierowie, którzy pragnęli sprawić by wszystko było automatyczne, bo martwili się, że dzieci nie otworzą sobie wywietrznika czy okna kiedy będzie im gorąco. McDonough wyszedł jednak z założenia, że dzieci otworzą okno gdy będzie im gorąco, przede wszystkim dlatego, że to żywe istoty. Uznał również, że to będzie świetne doświadczenie dla dzieci, sprawdzać codziennie jaka jest pogoda rano, i odpowiednio na to reagować. Ucieszyło to również opiekunów, którzy stwierdzili, że to nie tylko ciekawa forma edukacji ale również rozrywka dla wychowanków. Teraz dzieci na początku, i na końcu dnia poświęcają 10 minut na obsłużenie systemu, i wszystkim ten pomysł bardzo się podoba. Kolektory słoneczne do ogrzewania wody były wystarczająco wydajne by dołączyć do programu publiczną pralnię w której rodzice mogą prać gdy dzieci są na zajęciach. Postęp technologiczny sprawił, że możliwym jest stworzenie przedszkola które nie wymaga żadnych paliw kopalnych do ogrzewania i chłodzenia. Według zespołu za 50 lat, gdy zasobów naturalnych będzie już niewiele, budynek “zwróci” energię użytą do jego budowy.

Stajemy się świadomi konsekwencji etycznych projektowania, nie tylko w odniesieniu do budownictwa, ale w każdym aspekcie ludzkich dążeń, które odzwierciedlają historyczne zmiany w koncepcji kto lub co ma prawa. Gdy przestudiować historię prawa, jednym z jego podwalin jest Magna Carta, która prawa przyznaje białym mężczyznom, szlachcicom, angielskiego pochodzenia. Deklaracja Niepodległości rozszerza je na wszystkie posiadłości ziemskie mężczyzn białej rasy.

Około sto lat później zniesione zostaje niewolnictwo, a na początku ubiegłego wieku kobiety zyskują prawo głosu. Następnie powstaje Ustawa o Prawach Obywatelskich z 1964 r.  i Ustawa o Zagrożonych Gatunkach z 1973 r. Po raz pierwszy, innym gatunkom i organizmom przyznano prawo do istnienia. Zaakceptowane zostało, że Homo Sapiens jest częścią tego systemu. Thomas Jefferson mógłby dziś domagać się Deklaracji Współzależności która stanowiłaby prawo do wzbogacania się, zdrowia i szczęścia, ale w zależności i powiązaniu z innymi formami życia, tak by żaden gatunek nie cierpiał tyranii.

Deklaracja współzależności wydaje się jeszcze pilniejsza gdy uświadomimy sobie, jak bardzo złożony jest świat zarówno w działaniu jak i w naszym postrzeganiu i pojmowaniu tego działania. W tym skomplikowanym świecie, wcześniejsze sposoby dominacji zasadniczo tracą swoją władzę w sprawowaniu kontroli. Suweren, czy to w formie króla czy narodu, wydaje się tracić panowanie. Narody straciły kontrolę nad pieniędzmi na rzecz skomputeryzowanych systemów transakcyjnych. Władcy tracą możliwość oszukiwania i manipulowania. Dobrym przykładem może być Czarnobyl: ówczesny Związek Radziecki utrzymywał, że Czarnobyl nie jest niczym groźnym, satelity pokazały światu, że jest jednak czym się martwić. Szczyt Ziemi udowodnił, że suweren również może utracić zdolność przewodzenia nawet na najbardziej elementarnym poziomie. Gdy Maurice Strong, przewodniczący Konferencji Narodów Zjednoczonych na temat Środowiska i Rozwoju został zapytany ilu liderów było na Szczycie Ziemi, odpowiedział, że było ponad 100 głów państw, niestety żadnego lidera.

Ralph Emerson po powrocie z Europy, pisał eseje dla Harvardu o naturze. Próbował zrozumieć, że skoro tworzenie rzeczy oraz innych ludzi jest dla ludzkości naturalne, to czy wszystko co ludzie robią również takie jest? Ustalił, że naturalne są rzeczy niezmienne. Oceany, góry, niebo. My wiemy już, że niestety takie nie są. Zachowywaliśmy się tak jakby natura była matką która nigdy nie ma żadnych problemów, jest na każde skinienie dla swoich dzieci i nie wymaga w zamian żadnej miłości. Gdyby zastanowić się nad stworzeniem i koncepcją panowania nad przyrodą, można dojść do wniosku, że nawet jeśli chcemy dyskutować czy to powinno być zarządzanie czy rządzenie, w końcu dochodzimy do pytania czy jeśli jesteśmy rządzącymi, nie jesteśmy tym samym zarządzającymi, bo jak rządzić czymś co zabiliśmy?

Musimy zmierzyć się z prawdą, że cały świat jest w stanie wojny, i jest to wojna przeciwko życiu samemu w sobie. Nasz obecny sposób projektowania tworzy świat w którym granica tego co natura będzie w stanie odbudować, by utrzymać życie została dawno przekroczona. Przemysłowy sposób projektowania nie przestrzega zasad przyrody. Może je tylko naruszać, produkując odpady i wyrządzając szkody. Niezależnie od rzekomych zamiarów. Jeśli zniszczymy jeszcze więcej lasów, spalimy więcej śmieci, zatrujemy więcej ryb, wypalimy więcej węgla, wybielimy więcej papieru, zniszczymy więcej gleby,  zabijemy więcej owadów, zbudujemy więcej osiedli i tam na rzekach, wyprodukujemy więcej odpadów toksycznych i radioaktywnych to stworzymy ogromną maszynę przemysłową, nie do życia w niej, ale do umierania. To jest wojna i możemy być pewni, że przetrwa ją jeszcze tylko kilka pokoleń.

William McDonough wspomina, że gdy był w Jordanii, pracował dla króla Husajna nad głównym planem budowy Doliny Jordanu. Pewnego dnia szedł przez wioskę zmiażdżoną przez czołgi, jego oczom ukazał się zmiażdżony szkielet dziecka zgniecionego na kształt cegły, co bardzo go to przeraziło. Jego arabski gospodarz zapytał go wtedy: „Czy nie wiesz, czym jest wojna?” McDonough odpowiedział, że chyba nie wie. Wtedy gospodarz odparł: „Wojna jest kiedy zabijają twoje dzieci”.  Jesteśmy w stanie wojny. Ale musimy się zatrzymać. Aby to zrobić, trzeba przestać projektować rzeczy codziennego użytku które zabiją, jak i skończyć z projektowaniem maszyn do zabijania.

Musimy uznać, że każde zdarzenie, manifestacja natury jest „projektowaniem”, prowadzącym do tego by żyć w zgodnie z jej prawami. Musimy wyrazić naszą intencje, jako niezależnego gatunku, świadomi i wdzięczni, że podlegamy siłom większym od nas. Jesteśmy zobowiązani do szacunku dla tych sił, siebie wzajemnie jak i całego otoczenia. Musimy przyjąć nasze miejsce w świecie natury z pokojem i akceptacją.

Bibliografia:

http://www.mcdonough.com/wp-content/uploads/2016/03/St.-John-the-Devine-Sermon.pdf

https://green.harvard.edu/series/emerson-and-environment

http://discovermagazine.com/2008/oct/28-king-of-green-architecture

FLID
25 mája 2020