Podróż do Ziemi: Wielkie Przejście do Cywilizacji Planetarnej – recenzja książki
Journey to Earthland: The Great Transition to Planetary Civilization
5 minuty czytania
Doktor fizyki teoretycznej Paul Raskin, jest prezesem oraz założycielem Instytutu Tellus’a, bostońskiego „think tanku”, który w 2002 roku rozpoczął inicjatywę o nazwie The Great Transition. Inicjatywę która jest wizją tego, w jaki sposób zagrożony ekologicznie świat może przejść do zrównoważonej gospodarki.
W darmowej książce „Journey to Earthland” we wnikliwy sposób przedstawia kwestie środowiskowe w szerszej perspektywie. Przyjmuje holistyczną perspektywę, i omawia różne części systemu, takie jak gospodarka, polityka, kultura czy środowisko w odniesieniu do uniwersalnej wizji zrównoważonego rozwoju. Opowiada się w niej za globalnie zarządzanymi zasobami, oraz zdecentralizowanym, jednakże globalnym obywatelstwem. Wyobraża sobie świat w którym wszyscy ludzie są równymi obywatelami Ziemi. W książce zwraca uwagę na gospodarkę która jest w obecnej chwili globalna, a największe problemy, z którymi się borykamy (zmiany klimatyczne, utrata siedlisk, rosnące nierówności czy terroryzm) mają globalne źródła, i wymagają globalnych rozwiązań.
W swojej pracy szczególnie podkreśla, że potrzebujemy więcej, a nie mniej, globalizmu. Ma on na myśli jednak zupełnie odmienny globalizm niż ten z którym mamy do czynienia obecnie. W tej chwili na świecie mamy neoliberalizm „wolnego handlu”, który tworzy globalizm sprzyjający dużym inwestorom oraz korporacjom działać w praktycznie dowolny sposób, jednocześnie systematycznie podważając bezpieczeństwo gospodarcze miliardów ludzi na całej planecie. Jego zdaniem potrzebujemy demokratycznego globalizmu, który zapewnia ochronę obywatelstwa w skali globalnej, i skutecznie rozwiązuje problemy globalne w skali globalnej.
Raskin zauważa, że w obecnych czasach posiadamy już zintegrowany system o jednym, wspólnym przeznaczeniu – internet. W dalszej części książki prezentuje zasady, oraz praktyki, które mogą sprawić, że globalne obywatelstwo politycznie będzie miało szansę zaistnieć, a globalne zarządzanie stanie się zrównoważone, i atrakcyjne. Jego identyfikacja istniejących problemów oraz opisy możliwych rozwiązań są precyzyjne i dają do myślenia. W wielu miejscach argumentuje, iż produkcja lokalna powinna wzrosnąć, a powstający ład globalny może zostać ograniczony przez ustalone sfery globalnej odpowiedzialności, kierujące się trzema zasadami.
Pomocniczości – decyzje podejmowane powinny zostawać na możliwie najbardziej lokalnym poziomie Nieredukowalności – tylko to, co musi być traktowane globalnie, jest traktowane globalnie Niejednorodności – różnorodność stylów oraz form w ramach demokratycznie zarządzanych regionów i pod regionów.
Z ekonomicznego punktu widzenia autor argumentuje, że konsumpcjonizm powinien się zmniejszać, i chociaż ogólny wzrost gospodarczy zmaleje, to niektóre sektory takie jak, edukacja, usługi, zdrowie czy sztuka mają szansę na rozkwit. To, co może, i powinno zwolnić, to produkcja dóbr zorientowana na wydobycie surowców nie odnawialnych, która będzie wynikiem zmieniającej się świadomości ludzi, oraz ich nawyków konsumpcyjnych. Również czas pracy może, i powinien zostać skrócony, a czas wolny dzięki wzrostowi możliwości automatyzacji i robotyki zostanie poświęcony na aktywności kreatywne, zrównoważone, i duchowe. Powinniśmy także docenić fakt, że po raz pierwszy w historii ludzkości istnieją możliwości materialne oraz zdolności technologiczne do zapewnienia uniwersalnego, skromnego komfortu.
Wszystkie te problemy, jak również inne podstawowe prawa człowieka, wymagają ochrony poprzez globalne obywatelstwo oraz globalne zarządzanie. Raskin przypomina czytelnikowi, dlaczego potrzebujemy innego rodzaju kosmopolityzmu oraz globalnego ładu. Ładu kierowanego przez obywateli. Zdeterminowanego by, chronić bioróżnorodność, oraz służyć ludziom, jak i wszystkim istotom żywym.
Raskin przedstawił w swojej wizji także kilka konkretnych propozycji społecznych: banki publiczne, dochody gwarantowane i korporacje socjalne (B-Corps). Biznes powinien zepchnąć priorytet zysku na dalszy plan, a na pierwszym miejscu postawić usługi publiczne oraz ochronę środowiska naturalnego.
Książka ma marzycielski i futurystyczny ton, jednakże w obecnych czasach potrzebujemy marzeń, nadziei, i zmian w świadomości, jakich wcześniej nie mieliśmy okazji zaznać. Ciekawe jest również to, jak Raskin rysuje możliwe mroczne scenariusze przyszłości. Jeden ze scenariuszy zwie się Forteca Świata. Główna centrala dowodzenia w Białym Domu będzie zajmowana przez nacjonalistę, zaprzeczającego zmianom klimatycznym, popierającego kontrolowanie granic, postrzegającego różnorodność etniczną czy religijną za zagrożenie. Brzmi znajomo?
Akademicki styl autora, nie zniechęca do zgłębiania naszkicowanego świata. Wręcz przeciwnie. Zachęca czytelnika do „intelektualnych poszukiwań” pozwalając wyobrazić mu sobie ścieżkę którą jako ludzkość możemy podążyć. Książka Raskin’a to niejako list z przyszłości wyjaśniający, w jaki sposób doszło do zmian kulturowych.
W tym kierunku zmierzają inne, ostatnio wydane książki o tematyce ekologicznej. Drawdown Paula Hawkinsa wymienia około 100 alternatyw na których może skorzystać ludzkość, oraz najnowsza książka Margaret Wheatley traktuje o przywództwie na burzliwą przyszłość.
Do powyższych rozważań załączam wykład ekonomistki z Oxfordu Kate Raworth, w którym demonstruje jak wyglądałaby zrównoważona, i korzystna gospodarka, oraz w jaki sposób stworzyć regeneracyjne, rozproszone gospodarki, które działają w granicach ekologicznych planety.
Projekt to początek każdego ludzkiego przedsięwzięcia. Można rozważać go w aspekcie ekologicznym, etycznym i twórczym.
Kiedy Vincent Scully mówił o wielkim architekcie Louisie Kahnie, opisał dzień, gdy obaj szli przez Plac Czerwony. Scully podekscytowany zwrócił się do Kahna: „Czyż nie jest cudowne jak Cerkiew św. Bazylego wznosi się kopułami w niebo? ” Kahn spojrzał w górę, i w dół, zamyślił się na chwilę, i powiedział: „Czyż nie jest cudownym sposób w jaki dotyka ziemi?”
Jeśli spróbujemy stworzyć studium architektury, i wrócimy do historii, możemy zauważyć, że architekci zawsze projektowali za pomocą dwóch elementów: masy i membrany. Mury Jerycha są przykładem masy, a namioty membrany. Starożytni wspaniale posługiwali się masą, z mądrością i artyzmem budując kamienne chaty, biorąc pod uwagę zasięg, i kierunek nasłonecznienia. Wiedzieli jaką grubość powinien mieć mur, by utrzymywać ciepło w zimową noc, jak i chłód w upalne lato. Świetnie radzili sobie z tworzeniem warunków do przechowywania, oraz utrzymywaniem temperatury. Wspaniałym przykładem będzie tu dom ze słomianym dachem, który latem chroni przed upałem, a zimą przed utratą ciepła. Były to budynki dostosowane do warunków klimatycznych w których je budowano oraz z materiałów dostępnych lokalnie.
Przez całą historię architektury możemy obserwować ten niekończący się eksperyment z użyciem masy i membrany. Świetnie to widać na przykładzie gotyckich katedr gdzie światło integruje się z masywną membraną. Zawsze pewne wyzwanie stanowiło jak to połączyć; światło z masą i powietrzem. Widać to dobrze we współczesnej architekturze gdzie chętnie stosuje się szkło. Jest to dość niefortunne, że w czasie gdy pojawiły się wielkie powierzchnie szkła, rozpoczyna się również era taniej energii. Architekci nie muszą więcej brać pod uwagę słońca jako jedynego źródła ciepła i światła, a tylko nieliczni wiedzą jak wyznaczyć samodzielnie kierunki świata. Tworzymy szklane budynki które istnieją bardziej same dla siebie niż dla ludzi. Dążymy do tego by szkło łączyło nas z otoczeniem, jednocześnie sprawiając, że budynek staje się całkowicie szczelny. Powoduje to u ludzi stres, ponieważ mieli być bliżej natury, a efekt jest odwrotny. Mają poczucie uwięzienia. Coraz poważniejsze stają się też problemy z jakością powietrza w pomieszczeniach. Ludzie wyczuwają to przerażające uwięzienie w budynku, szczególnie, że są otoczeni tysiącami chemikaliów używanymi dziś w naszym codziennym życiu.
Le Corbusier na początku XIX wieku powiedział, że dom to maszyna służąca do mieszkania. Gloryfikował parowce, samoloty, silosy. Jeśli założyć, że dom to maszyna do mieszkania, biuro staje się maszyną do pracy, a kościół maszyną do modlitwy. Okazuje się to nieco przerażające gdy uświadomimy sobie, że projektanci skupiają się na tych maszynach, a nie na ludziach. Mówi się na przykład o ogrzewaniu słonecznym budynku, choćby katedry, a chodzi przecież o ogrzanie zgromadzonych w niej ludzi, a żeby ogrzać ludzi musimy skierować tą energię na ich stopy, a nie w przestrzeń 40m nad nimi, Jak mawia biolog John Todd musimy pracować z żywymi maszynami, a nie maszynami do życia w nich. Kluczowe powinny być potrzeby ludzi jak czysta woda, bezpieczne i trwałe tworzywa, ale musimy też brać pod uwagę naturalny cykl dnia i nocy.
Istnieją pewne podstawowe prawa, które są nieodłączne dla świata naturalnego, i powinniśmy wykorzystać je jako modele czy mentorów dla ludzkich projektów. Ekologia wywodzi się ze starożytnej Grecji, Oikosa i Logosa,”gospodarstwo domowe / dom” i „dyskurs logiczny / nauka”, to jedyna właściwa droga, imperatyw, by architekci toczyli dyskurs logiczny na temat naszej ziemskiej rodziny. Ale żeby tak się stało najpierw trzeba spojrzeć na naszą planetę, i procesy które się na niej odbywają, na przejawy życia, gdyż jest w tym wewnętrzna logika na bazie której należy się oprzeć, i na niej pracować. Musimy także rozważyć gospodarkę w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Odnosząc się do greckich pojęć Oikos i Logos, skupić się na prawie naturalnym oraz zróżnicowanych poziomach relacji w tym naszym ziemskim gospodarstwie.
Ale jak zmierzyć wartość naszej pracy biorąc pod uwagę te zasady? Za pomocą pieniędzy w portfelu? PKB? Bo jeśli tak, to katastrofy ekologiczne są szalenie opłacalne skoro podczas ich naprawienia wydaje się nie wyobrażalne ilości pieniędzy, kreując jeszcze większe zadłużenie wobec planety czy przyszłych pokoleń. Co więc wtedy naprawdę mierzymy? Czy las naprawdę staje się cenniejszy gdy go wytniemy? Czy rzeczywiście tak fajnie prosperujemy podczas gdy giną insekty zapylający życiodajne rośliny, lub dzikie łososie znikają z rzek?
Są trzy istotne prawdy których możemy się nauczyć od projektanta jakim jest natura. Pierwszą jest to, że wszystko czego potrzebujemy do pracy już mamy: kamienie, glinę, drewno, wodę, powietrze. W przyrodzie materiały po jakimś czasie powracają bezstratnie do naturalnego obiegu, nie ma w niej miejsca na odpady. Wszystko cały czas krąży, łącznie z pożywieniem dla istot żyjących.
Druga prawda jest taka, że tym co pozwala przyrodzie na ten nieprzerwany cykl jest energia która pochodzi spoza systemu, i robi to nieprzerwanie. Jest to energia słoneczna. Natura funkcjonuje na „bieżących dochodach”, nie wydobywa energii z przeszłości, nie korzysta z rezerw kapitałowych, nie pożycza też z przyszłości. Jest to wyjątkowo złożony i wydajny system w którym wartości odżywcze są tworzone, i krążą w tak ekonomiczny sposób, że każda najnowocześniejsza fabryka wypada przy tym blado.
Trzecia prawda jest taka, że tym co charakteryzuje oraz podtrzymuje ten złożony, i jakże wydajny system metabolizmu jest różnorodność biologiczna. Ona zapobiega stratom i upadkowi w tym cudownie skomplikowanym, symbiotycznym związku między milionami organizmów, wśród których nie ma dwóch takich samych.
William McDonough, projektant budynków, rzeczy i systemów, zadaje sobie pytanie, w jaki sposób zastosować te trzy prawdy w swojej pracy. Najpierw jednak próbuje określić swoją rolę jako projektanta w kontekście ludzkich spraw. Odwołuje się wtedy do Ralpha Emersona który w 1830 r, po śmierci żony wyruszył do Europy żaglowcem, a powrócił parowcem. McDonough sprowadza tą podróż do poziomu abstrakcji; Emerson wyruszył środkiem transportu zasilanym energią słoneczną, nadającym się do recyklingu, obsługiwanym przez rzemieślników uprawiających starożytny zawód na otwartej przestrzeni. Powrócił w zardzewiałym wiadrze rozlewającym olej, zadymiającym powietrze, obsługiwanym przez ludzi którzy w ciemnym lochu wrzucają węgiel do kotła. Oba środki transportu są zaprojektowane przez człowieka, oba świadczą o jego dążeniach.
Peter Senge, profesor Sloan M.I.T. School of Management, współpracuje z programem zwanym Laboratorium Nauczania, gdzie studiuje i omawia sposoby organizacji nauki. Przewodzi laboratorium, i jedno z pierwszych pytań które zadaje dyrektorom firm ubiegających się o współpracę jest: „Kto przewodzi na statku płynącym przez ocean?” Otrzymuje oczywiste odpowiedzi, takie jak kapitan, nawigator lub sternik. Ale właściwa odpowiedź nie jest żadną z powyższych. Przywódcą jest projektant statku, ponieważ działanie statku jest konsekwencją projektu, który jest wynikiem ludzkiej intencji. Wciąż projektujemy parowce, maszyny napędzane paliwami kopalnymi które mają szkodliwe skutki. Potrzebujemy nowego rodzaju projektowania.
Architekt McDonough dorastał na Dalekim Wschodzie, i kiedy przeprowadził się do Ameryki był zaskoczony własnym wnioskiem, że nie jest człowiekiem żyjącym w Ameryce, tylko konsumentem ze stylem życia. Tak określano to w telewizji. Ale on czuł, że jest człowiekiem; potrzebuje tworzyć, projektować rzeczy dla innych ludzi. Będąc konsumentem, może tylko konsumować; pastę do butów, jedzenie, soki, pasty do zębów. Nie wiele z tego konsumuje się w praktyce. Prędzej czy później, prawie wszystko się wyrzuca. Nie da się skonsumować telewizora, magnetowidu czy samochodu. Wyobraźmy sobie sytuację w której przykrywamy telewizor płachtą, a następnie prezentujemy go słowami: „Mam tu niesamowity przedmiot. To jak działa wprawi cię w zdumienie, ale zanim go pokażę opowiem ci z czego jest zrobiony, i wtedy zdecydujesz czy chcesz go mieć w swoim domu. Zawiera 4 060 substancji chemicznych, wiele z nich jest toksyczna, 200 z nich uwalnia się do pomieszczenia gdy korzystasz z przedmiotu. Zawiera również 18 gramów toksycznej rtęci metylowej. Zachęcam byś umieścił go na poziomie wzroku twoich dzieci, i pozwolił im się bawić”. Czy ktokolwiek chciałby mieć coś takiego w domu?
Michael Braungart, ekolog chemik z Hamburga w Niemczech uważał, że powinniśmy usunąć słowo „odpady” i zacząć używać słowa „produkt”, bo jeśli ilość odpadów jest równa ilości żywności, to odpady również muszą być produktem. Braungart sugeruje by rozróżnić 3 rodzaje produktów:
Po pierwsze materiały eksploatacyjne, tych powinniśmy produkować najwięcej. To produkty, które po zjedzeniu, użyciu lub wyrzuceniu, dosłownie zamieniają się w odpadki, a zatem są pożywieniem dla innych żywych organizmów. Nie powinny być składowane na wysypiskach śmieci, tylko zwracane ziemi, aby użyźnić glebę. Oznacza to, że szampony powinny być sprzedawane w butelkach wykonanych z buraków, które ulegną biodegradacji w kompostowniku. Dywany powinny rozpadać się na dwutlenek węgla i wodę, meble powinny być robione z ligniny, skórek ziemniaków i enzymów, wyglądając jednocześnie tak samo jak te które produkujemy dziś, z tą różnicą, że będzie je można zwrócić ziemi. Wszystkie te „towary konsumpcyjne” powinny rozkładać się w glebie, tam skąd pochodzą.
Drugą grupą są produkty usługowe, czyli towary trwałe, takie jak samochody i telewizory. Usługowe dlatego, że służą byśmy z nich korzystali, używali ich do jedzenia, rozrywki czy transportu. By wyeliminować odpady, nie powinniśmy sprzedawać tych produktów lecz wypożyczać je do momentu zużycia. Klienci mogliby z nich korzystać tak długo jak chcą, nawet sprzedać licencję komuś innemu, ale gdy ostatni użytkownik wykorzysta je do końca powinny wrócić fabryki. Byłaby to pożywka dla tego systemu skoro nie może być pożywką systemów naturalnych. Teraz można zwyczajnie iść ulicą, wyrzucić telewizor do kosza na śmieci i odejść. Umieścić toksyny trwałe w środowisku naturalnym. Po co nakładać na ludzi taką odpowiedzialność i stres? Produkty usługowe muszą cały czas należeć do ich producenta i być tak projektowane by można je było zdemontować i wykorzystać ponownie, cały czas recyklingować.
Trzecia grupa to produkty „niezmienne”. Rzeczy których nikt nie chce lub nie powinien kupować: odpady nuklearne, dioksyny, skóry garbowane chromem.Często nie zdajemy sobie sprawy, że je kupujemy. Te produkty muszą przestać być sprzedawane, a te które już istnieją, powinny być przechowywane w specjalnych magazynach, aż ludzie nie odkryją sposobu jak je bezpiecznie zneutralizować.
William McDonough przytacza wiele przykładów ze swojej pracy w której starał się wyrównywać straty ekologiczne. Jednym z nich jest na przykład projektu biura dla grupy środowiskowej, której kierownik zagroził, że jeśli ktokolwiek w biurze rozchoruje się w skutek złej jakości powietrza, pozwie projektanta. W tym momencie McDonough zaczął się zastanawiać czy w ogóle podejmować to zlecenie. Postanowił wyszukać takie materiały które użyte wewnątrz budynku nikomu nie zaszkodzą. Okazało się, że takich nie ma. Postanowił więc przyjrzeć się całemu procesowi produkcyjnemu i doszedł do wniosku, że całość systemu budowlanego jest toksyczna.
Kolejnym przykładem może być nowojorski sklep z odzieżą męską, w związku z którym zaaranżowano posadzenie 1000 dębów by zrównoważyć stratę 2 dębów angielskich z których wykonano boazerie w sklepie. Do tej decyzji zainspirowała McDonougha historia opowiedziana przez Gregory’ego Batesona o New College w Oksfordzie w Anglii. Brzmi ona mniej więcej tak:
W koledżu znajdował się hol główny, zbudowany na początku XVII w, z belkowaniem długości 12m i ponad 0,5m grubości. Utworzono komitet który miał znaleźć drewno mogące zastąpić oryginalne belkowanie, ponieważ zaczęło ono próchnieć. Okleina z dębu angielskiego kosztowała 7$ za m², więc koszt całości byłby bardzo wysoki. Poza tym ciężko znaleźć dojrzałe dęby z których można by wyciąć 12m proste płyty. Wtedy pewien młody członek komitetu zaproponował by zadzwonić do leśniczego lasów uniwersytetu i zapytać o takie drzewa. Tak też się stało. Leśniczy odpowiedział, że zastanawiał się kiedy nadejdzie dzień w którym padnie to pytanie. Okazało się, że podczas budowy koledżu, 350 lat temu, architekci zdecydowali o posadzeniu lasu, by wymienić belkowanie gdy zacznie próchnieć. Według Batesona tak właśnie powinna działać kultura. Nasuwa się pytanie czy posadzono w zastępstwo następny las?
Kolejny przykład jest z Polski, z Warszawy, gdzie wyżej wspomniany architekt podjął się zaprojektowania wieżowca. Gdy klient wybrał projekt i obejrzał model, McDonough powiedział, że to jeszcze nie koniec, bo chciałby go zapoznać ze szczegółami przedsięwzięcia. Podstawa miała być wykonana z betonu wymieszanego z małymi kawałkami gruzu z II WŚ, który będzie wyglądał jak wapień, ale powodem zastosowania go jest potrzeba wewnętrzna, nawiązanie do historii. Klient się na to zgodził, spodobała mu się ta myśl odradzania niczym feniks z popiołów. Projekt zakładał również użycie aluminium z recyklingu oraz wysokość pomieszczeń ponad 3m by można je było kiedyś przekształcić na mieszkania, gdy skończy się jego użyteczność biurowa, co da mu kiedyś szanse na drugie życie. Zaplanowano również otwierane okna, do których każdy będzie miał nie dalej niż 7,5m. Klient zaaprobował każdą z tych rzeczy. Wtedy architekt dodał, że wymaga posadzenia 2500 ha lasu, by zniwelować wpływ budynku na zmiany klimatyczne. Klient powiedział, że musi to przemyśleć. Oddzwonił 2 dni później, że się zgadza, a koszt takiego przedsięwzięcia to tylko ułamek budżetu zaplanowanego na reklamę.
Biuro Williama McDonough zostało również zaproszone do współpracy z architektami reprezentującymi dużą sieć handlu detalicznego, ponieważ chcieli oni zbudować następny sklep w Lawrence, Kansas. McDonough miał wątpliwości czy chce współpracować z ludźmi promującymi konsumpcyjny styl życia, ze względu na wpływ jaki to ma na małe miasta. Na tym zakończyła się rozmowa. Trzy dni później odbyło się następne spotkanie na którym przedstawiciele sieci sklepów zaczęli od pytania od swoich przełożonych: “Czy jesteście skłonni omówić z nami fakt, że ludzie mają prawo do zakupu produktów najwyższej jakości, za możliwie najniższą cenę, nawet na waszych warunkach?” Biuro McDonough odniosło się do tego pozytywnie, wtedy sieć handlowa odpowiedziała, że jest skłonna podyskutować o tym jak zmiany wpłyną na małe miasta. Współpraca przy budowie sklepu w Kansas doszła do skutku. Zmieniono konstrukcję budynku ze stalowej na drewnianą, co pozwoliło zmniejszyć zużycie energii o 1/4 już na etapie budowy. Drewno którego użyto pochodziło wyłącznie z zasobów chroniących różnorodność biologiczną. Przeprowadzono badania w których odkryto, że w lasach James Madison i Zachary Taylor w Wirginii zostało wprowadzone zrównoważone leśnictwo i drewno potrzebne na belki pochodzi właśnie stamtąd i innych lasów zarządzanych w ten sposób. Sklep został tak zaprojektowany by można go było w przyszłości przekształcić w obiekt mieszkalny.
We Frankfurcie William McDonough i jego biuro zaprojektowali przedszkole które może być obsługiwane przez dzieci. Dach jest szklany i ma wiele funkcji; źródło światła, ogrzewanie wody i wnętrza, chłodzenie, wentylacja, ochrona przed deszczem. Zupełnie jak beduiński namiot. Problemem z jakim musiało zmierzyć się biuro okazali się inżynierowie, którzy pragnęli sprawić by wszystko było automatyczne, bo martwili się, że dzieci nie otworzą sobie wywietrznika czy okna kiedy będzie im gorąco. McDonough wyszedł jednak z założenia, że dzieci otworzą okno gdy będzie im gorąco, przede wszystkim dlatego, że to żywe istoty. Uznał również, że to będzie świetne doświadczenie dla dzieci, sprawdzać codziennie jaka jest pogoda rano, i odpowiednio na to reagować. Ucieszyło to również opiekunów, którzy stwierdzili, że to nie tylko ciekawa forma edukacji ale również rozrywka dla wychowanków. Teraz dzieci na początku, i na końcu dnia poświęcają 10 minut na obsłużenie systemu, i wszystkim ten pomysł bardzo się podoba. Kolektory słoneczne do ogrzewania wody były wystarczająco wydajne by dołączyć do programu publiczną pralnię w której rodzice mogą prać gdy dzieci są na zajęciach. Postęp technologiczny sprawił, że możliwym jest stworzenie przedszkola które nie wymaga żadnych paliw kopalnych do ogrzewania i chłodzenia. Według zespołu za 50 lat, gdy zasobów naturalnych będzie już niewiele, budynek “zwróci” energię użytą do jego budowy.
Stajemy się świadomi konsekwencji etycznych projektowania, nie tylko w odniesieniu do budownictwa, ale w każdym aspekcie ludzkich dążeń, które odzwierciedlają historyczne zmiany w koncepcji kto lub co ma prawa. Gdy przestudiować historię prawa, jednym z jego podwalin jest Magna Carta, która prawa przyznaje białym mężczyznom, szlachcicom, angielskiego pochodzenia. Deklaracja Niepodległości rozszerza je na wszystkie posiadłości ziemskie mężczyzn białej rasy.
Około sto lat później zniesione zostaje niewolnictwo, a na początku ubiegłego wieku kobiety zyskują prawo głosu. Następnie powstaje Ustawa o Prawach Obywatelskich z 1964 r. i Ustawa o Zagrożonych Gatunkach z 1973 r. Po raz pierwszy, innym gatunkom i organizmom przyznano prawo do istnienia. Zaakceptowane zostało, że Homo Sapiens jest częścią tego systemu. Thomas Jefferson mógłby dziś domagać się Deklaracji Współzależności która stanowiłaby prawo do wzbogacania się, zdrowia i szczęścia, ale w zależności i powiązaniu z innymi formami życia, tak by żaden gatunek nie cierpiał tyranii.
Deklaracja współzależności wydaje się jeszcze pilniejsza gdy uświadomimy sobie, jak bardzo złożony jest świat zarówno w działaniu jak i w naszym postrzeganiu i pojmowaniu tego działania. W tym skomplikowanym świecie, wcześniejsze sposoby dominacji zasadniczo tracą swoją władzę w sprawowaniu kontroli. Suweren, czy to w formie króla czy narodu, wydaje się tracić panowanie. Narody straciły kontrolę nad pieniędzmi na rzecz skomputeryzowanych systemów transakcyjnych. Władcy tracą możliwość oszukiwania i manipulowania. Dobrym przykładem może być Czarnobyl: ówczesny Związek Radziecki utrzymywał, że Czarnobyl nie jest niczym groźnym, satelity pokazały światu, że jest jednak czym się martwić. Szczyt Ziemi udowodnił, że suweren również może utracić zdolność przewodzenia nawet na najbardziej elementarnym poziomie. Gdy Maurice Strong, przewodniczący Konferencji Narodów Zjednoczonych na temat Środowiska i Rozwoju został zapytany ilu liderów było na Szczycie Ziemi, odpowiedział, że było ponad 100 głów państw, niestety żadnego lidera.
Ralph Emerson po powrocie z Europy, pisał eseje dla Harvardu o naturze. Próbował zrozumieć, że skoro tworzenie rzeczy oraz innych ludzi jest dla ludzkości naturalne, to czy wszystko co ludzie robią również takie jest? Ustalił, że naturalne są rzeczy niezmienne. Oceany, góry, niebo. My wiemy już, że niestety takie nie są. Zachowywaliśmy się tak jakby natura była matką która nigdy nie ma żadnych problemów, jest na każde skinienie dla swoich dzieci i nie wymaga w zamian żadnej miłości. Gdyby zastanowić się nad stworzeniem i koncepcją panowania nad przyrodą, można dojść do wniosku, że nawet jeśli chcemy dyskutować czy to powinno być zarządzanie czy rządzenie, w końcu dochodzimy do pytania czy jeśli jesteśmy rządzącymi, nie jesteśmy tym samym zarządzającymi, bo jak rządzić czymś co zabiliśmy?
Musimy zmierzyć się z prawdą, że cały świat jest w stanie wojny, i jest to wojna przeciwko życiu samemu w sobie. Nasz obecny sposób projektowania tworzy świat w którym granica tego co natura będzie w stanie odbudować, by utrzymać życie została dawno przekroczona. Przemysłowy sposób projektowania nie przestrzega zasad przyrody. Może je tylko naruszać, produkując odpady i wyrządzając szkody. Niezależnie od rzekomych zamiarów. Jeśli zniszczymy jeszcze więcej lasów, spalimy więcej śmieci, zatrujemy więcej ryb, wypalimy więcej węgla, wybielimy więcej papieru, zniszczymy więcej gleby, zabijemy więcej owadów, zbudujemy więcej osiedli i tam na rzekach, wyprodukujemy więcej odpadów toksycznych i radioaktywnych to stworzymy ogromną maszynę przemysłową, nie do życia w niej, ale do umierania. To jest wojna i możemy być pewni, że przetrwa ją jeszcze tylko kilka pokoleń.
William McDonough wspomina, że gdy był w Jordanii, pracował dla króla Husajna nad głównym planem budowy Doliny Jordanu. Pewnego dnia szedł przez wioskę zmiażdżoną przez czołgi, jego oczom ukazał się zmiażdżony szkielet dziecka zgniecionego na kształt cegły, co bardzo go to przeraziło. Jego arabski gospodarz zapytał go wtedy: „Czy nie wiesz, czym jest wojna?” McDonough odpowiedział, że chyba nie wie. Wtedy gospodarz odparł: „Wojna jest kiedy zabijają twoje dzieci”. Jesteśmy w stanie wojny. Ale musimy się zatrzymać. Aby to zrobić, trzeba przestać projektować rzeczy codziennego użytku które zabiją, jak i skończyć z projektowaniem maszyn do zabijania.
Musimy uznać, że każde zdarzenie, manifestacja natury jest „projektowaniem”, prowadzącym do tego by żyć w zgodnie z jej prawami. Musimy wyrazić naszą intencje, jako niezależnego gatunku, świadomi i wdzięczni, że podlegamy siłom większym od nas. Jesteśmy zobowiązani do szacunku dla tych sił, siebie wzajemnie jak i całego otoczenia. Musimy przyjąć nasze miejsce w świecie natury z pokojem i akceptacją.
Ostatnimi czasy zainteresowałem się tematem małych, i prostych pojazdów zasilanych energią mięśni w parze z energią elektryczną. Ten wpis jest jedynie skromną próbą usystematyzowania myśli, które w przyszłości mam nadzieję rozwijać. Przyczepka podpinana pod klasyczny rower, wspomagająca dłuższe przejazdy oraz pozwalająca zabrać ze sobą więcej rzeczy wydaje się ciekawą alternatywą transportową. Przejdźmy więc do konkretnych przykładów znalezionych w internecie.
Przyczepka pchająca – projektu jednego z polskich forumowiczów pojazdów elektrycznych. Główna zaleta. Każdy rower może stać się elektryczny.
Polecam również zestawienie dziesięciu przyczepek pchających z napędem elektrycznym znalezione na stronie electricbikereport. Znajdziecie tutaj dużo informacji, specyfikacji technicznych oraz linków.
Pomyślałbym również nad różnymi wersjami. Z otwartą budą, z zamykaną, z amortyzacją zawieszenia, z kołami standardowymi, terenowi… Dla psa, dla dzieci, na zakupy, czy wsparcie dla konia do morskiego oka.
W całej koncepcji podoba mi się również fakt, iż jeżeli przyczepki nie potrzebujemy, zostajemy z normalnym w pełni funkcjonalnym rowerem. Albo koniem.
Pomysł wydaje mi się ciekawy, i mający prawo bytu na obecnym rynku. Myślę, że fajnie byłoby zaprojektować przyczepkę z modułową wymienną baterią aby w przyszłości można było ją łatwo wymienić, lub dobierać ilość modułów w zależności od zaplanowanego dystansu.
Z tematem powiązane jest również hasło velomobile. Czyli rowerowych samochodów.
Na koniec zostawiam Was z pozytywnym akcentem sprzed dziewięciu lat znalezionym na youtube. Idea nie jest nowa, ale myślę, że warta przemyślenia.
Gospodarka cyrkularna koncentruje się na optymalnym wykorzystaniu zasobów w różnych ogniwach łańcucha produkcyjnego; od wydobycia surowców, aż po ich konsumpcję. W związku z rosnącą liczbą ludności na świecie, i rosnącym poziomem dobrobytu istnieje ryzyko, że zasoby staną się rzadkie. Dlatego też coraz ważniejsze jest, aby dostępne zasoby były wykorzystywane w sposób jak najbardziej efektywny.
Koncepcja gospodarki cyrkularnej nie jest nowa. W przeciwieństwie do gospodarki liniowej, gospodarka cyrkularna koncentruje się na ponownym wykorzystaniu, naprawie, odsprzedaży i recyklingu produktów. W ten sposób można zminimalizować negatywny wpływ naszych wzorców produkcji oraz konsumpcji na klimat.
Ogólnokrajowa szwajcarska inicjatywa Circular Economy Transition wybrała 27 projektów spośród 100 nadesłanych. Wszystkie usługi wsparcia świadczone przez Inkubator CE mają wartość 15.000 CHF na zespół. Inkubator CE ma politykę zerowego kapitału własnego i opłat. Oznacza to, że za uczestnictwo w Inkubatorze jest bezpłatne, a prawa do pomysłu, który jest rozwijany, pozostają w całości w rękach twórcy.
Zgłoszone projekty koncentrują się wokół takich obszarów jak jedzenie i rolnictwo, mądre miasta, przemysł i zaopatrzenie, moda i dobra konsumenckie, jak również platformy internetowe.
Wszystkie projekty znajdziecie na stronie inkubatora pod tym adresem.
Podbike posiada ciekawą konstrukcje. Dwa silniki elektryczne napędzające koła. Pedały służą jedynie do generowania energii elektrycznej. Podbike rozpędza się do prędkości 60km/h bez wspomagania pedałowaniem, i do 25km/h pedałując. Wynika do ze zgodności z normą EN 15194.
Modularny system baterii ma pozwolić na przejechanie 60, 120 lub 180km na jednym ładowaniu.
Podbike przechodzi obecnie testy laboratoryjne w Niemczech. Zarówno całe rowery, jak i ich podzespoły będą narażone na duże obciążenia. Ma to na celu udokumentowanie, że rower spełnia określone wymogi bezpieczeństwa. Jak piszą twórcy na swoim profilu na facebook, jeden test jest szczególnie trudny: jazda na rowerze przez wiele godzin z maksymalnym obciążeniem po brukowej „belgijskiej” drodze.
Cena w przedsprzedaży wersji podstawowej podbike to 5 tysięcy euro.
Drugi projekt wygląda o wiele bardziej amatorsko, aczkolwiek dostali się do startup hub sponsorowanego przez audi. Twórcy podride mają wizję na dostarczanie innowacyjnych rozwiązań w zakresie mobilności, które wzmacniają pozycję jednostek i społeczności, zmieniają życie i przyczyniają się do zdrowszej planety.
Zasięg około 60km. prędkość maksymalna 25km/h zgodnie z europejską normą EN 15194. Cena nieznana.
Silnik elektryczny PodRide umożliwia regulację poziomu wspomagania. Projekt wygląda dużo bardziej amatorsko, ale też konstrukcja jest mniej wyrafinowana co ma swoje plusy. Wygląda też odrobinę sympatyczniej.
Projekt miał swoją premierę na indiegogo w 2016 roku, podczas której udało zebrać się ponad 100.000 dolarów na realizację.
Na konkurs projekt arting również został przesłany ciekawy projekt roweru ze wspomaganiem elektrycznym. Fajnie byłoby oglądać więcej takich pojazdów na drogach.
Poetycki film ukazujący oszałamiające piękno (i przerażające oddziaływanie) wytworów ludzkości. Weszliśmy w epokę, w której działalność człowieka kształtuje planetę bardziej niż jakakolwiek inna siła natury. Film jest niejako kinową medytacją, o stanie planety.
Nie dydaktyczne podejście twórców, tworzy przestrzeń w której możemy popaść w zadumę. Zastanowić się nad naszym miejscem na planecie ziemia.
Autorzy Jennifer Baichwal, Nicholas de Pencier i Edward Burtynsky zabierają widza w podróż po wielu krajach. Zobaczymy w filmie, kopalnie fosforanów na Florydzie, kopalnie marmuru we Włoszech, baseny litowe na chilijskiej pustyni, kenijskie składowisko odpadów z setkami zbieraczy surowców wtórnych, najbardziej zanieczyszczone miasto w Rosji z hutą metali, olbrzymie kopalnie odkrywkowe w Niemczech, czy wielkie betonowe mury w Chinach, które w chwili obecnej pokrywają 60% wybrzeża kontynentalnego chroniąc go przed podnoszącym się poziomie morza.
Powiedzieć, że nie ma łatwych odpowiedzi na nieszczęścia planety, to stwierdzić to, co oczywiste. Ten film stara się pokazywać – nie pouczać, w nadziei, że nasze oczy przekonają nasz mózg do działania, w bardziej zrównoważonym, empatycznym, i rozsądnym kierunku.
Począwszy od zmian społecznego klimatu, masowego wyginięcia zwierząt, nie zrównoważonej polityki, górnictwa, czy setek innych sposobów niszczenia Ziemi, doprowadziło do tego, że geolodzy przypisali planecie nowy etap geologiczny – antropocen, następcę 12-tysięcznej epoki holocenu, który nastąpił po epoce lodowcowej.
W filmie nie zobaczymy odpowiedzi na przedstawione problemy. Być może dlatego, że na chwilę obecną one nie istnieją. Żyjemy w świecie wypożyczonym od przyszłych pokoleń. Edukujmy, i przypominajmy – raz za razem – że nie możemy dalej tak traktować planety.
Przekształć swój projekt w urządzenie podłączone do Internetu rzeczy dzięki rozwiązaniu MESH.
Zbudowanie gadżetu internetu rzeczy wymaga specjalistycznej wiedzy z zakresu projektowania obwodów elektrycznych, programowania czy obsługi sieci. Dzięki zastosowanemu w projekcie MESH wizualnemu językowi programowania, i inteligentnym bezprzewodowym blokom, w projekcie możesz dodać funkcje, takie jak czujnik ruchu, zdalne sterowanie, monitorowanie orientacji, polecenia głosowe, powiadomienia, czy wiadomości tekstowe.
MESH jest kompatybilny z ponad 350 inteligentnymi gadżetami, urządzeniami automatyki domowej i usługami internetowymi w popularnej usłudze automatyzującej IFTTT. Wbudowana integracja IFTTT w każdym bloku IoT ułatwia dodawanie niestandardowych funkcji do projektów. Na przykład dzięki MESH Motion oraz MESH Temperature & Humidity możesz dodać funkcję, taką jak aktywowane ruchem, monitorowanie czy ustawanie temperatury w wielu pomieszczeniach które zarządzane są na przykład przez inteligentny termostat Nest.
Każdy projekt zaczyna się od prototypu. MESH GPIO posiada prosty interfejs dzięki czemu możliwa jest jego integracja z mini komputerami, takimi jak Arduino czy Raspberry Pi.
Fajną opcją jest rozbudowana baza projektów edukacyjnych. Masz pomysł na rysującego robota, albo samo podlewającą się roślinę? Proszę bardzo.
Na rynku istnieje już wiele podobnych narzędzi, wspierających edukację programowania urządzeń oraz systemowego rozwiązywania problemów. Kwestie społeczne stają się coraz bardziej skomplikowane i mają charakter interdyscyplinarny. Ważne jest zastanowienie się kim chcemy być, i w jaki sposób należy łączyć technologię z naturą i człowiekiem w sposób zrównoważony. Tego typu narzędzia wspomagają budowę kreatywnego umysłu, który jest wymagany w erze sztucznej inteligencji.
Projekt został wymyślony w Japoni. Zdobył nagrodę Kids Design Award Japan oraz zyskał finansowanie przez platformę finansowania społecznościowego indiegogo.
Do muzeum designu warto wpaść z oczywistych przyczyn dla każdego kto interesuje się projektowaniem, jego historią ale i najnowszymi trendami, topowymi projektantami. Takie miejsce ma jeszcze zawsze drugą bardzo istotną funkcje; jest podróżą sentymentalną. Idąc do muzeum designu spotkam swoje dzieciństwo, przedmioty które pamiętam z najbliższego otoczenia, z prasy, starych zdjęć..z klasyki kinematografii. Takie muzeum poszerza wiedzę o wzornictwie, ale też po ludzku wzrusza, bo przenosi w czasie.
Wielka Brytania, Londyn
Muzeum Designu w Londynie działa od 1989 roku, powstało z inicjatywy Terence Cornana. Instytucja jest niewielkich rozmiarów, mieści się nad Tamizą w pobliżu Tower Bridge, w dawnym magazynie z połowy XX wieku. Prezentowane są tam wystawy z zakresu historii jak i najnowszych trendów w designie, przede wszystkim z zakresu architektury, grafiki, mody, projektowania mebli, samochodów i innych form wzornictwa przemysłowego. Jest uważane za pierwsze na świecie które w całości zostało poświęcone tej tematyce. W posiadaniu muzeum znajduje się 2000 eksponatów (XX wieczne jak i współczesne) oraz archiwa.
Obecna ekspozycja czasowa “Life in Foot” poświęcona jest hiszpańskiej firmie obuwniczej Camper. Można na niej obejrzeć buty od początku historii firmy aż po te wykorzystujące najnowsze współczesne technologie, a także plakaty, materiały reklamowe i informacyjne. Wystawę można odwiedzić od 13 maja do 1 października 2015.
W muzeum znajduje się kawiarnia z balkonem z którego roztacza się fantastyczny widok na Tamizę. W sklepie dostępne są wydawnictwa związane z tematyką designu jak i niepowtarzalne drobiazgi nawiązujące do aktualnych wystaw. Wstęp na wystawy jest płatny.
Muzeum designu w Helskinkach zostało założone w 1873 roku, od 1978 mieści się w obecnej lokalizacji, neogotyckim budynku projektu Gustafa Nyströma i jest uznawane za jedno z najstarszych instytucji tego typu. Stała wystawa poświęcona jest historii fińskiego designu od 1870 roku do dzisiaj, wystawy czasowe prezentują eksponaty rodzime jak również kolekcje z całego świata, skupiając się przede wszystkim na projektowaniu graficznym, modzie i wzornictwie przemysłowym. Kolekcja muzeum zawiera ok 75 000 obiektów i 45 000 rysunków i 125 000 fotografii, placówka publikuje też książki oraz katalogi, posiada studio które można zarezerwować w celach projektowych lub jako sale wykładową.
Obecnie dostępne są wystawy czasowe “Wirkkala Revsited” (5.06-2.08.2015) oraz “Anthology of Finnish Fasion”(5.06-20.09.2015). Pierwsza prezentuje nowe spojrzenie na dorobek fińskiego designera i artysty Tapio Wirkkala (1915–1985), jego fotografie, ceramikę, szkice, rzeźby i inne powiązane z nim eksponaty w setną rocznice urodzin. Druga opowiada o zmianach i inspiracjach w fińskiej modzie od lat 50 do czasów współczesnych w kontekście warunków życia, zmian społecznych i wydarzeń politycznych.
W muzeum znajduje się sklep oraz kawiarnia, wstęp na wystawy jest płatny.
Duńskie muzeum otwarto w 1895 roku, obecnie mieści się w rokokowym budynku dawnego Szpitala Króla Fryderyka zaprojektowanym przez Nicolai’a Eigtved’a i Lauritz’a de Thurah. Instytucja słynie z pełnej dokumentacji wszystkich mebli produkowanych w Dani od 1900 do 2000 roku z opisami i ilustracjami, oraz największej w Skandynawi biblioteki na temat designu. Zasoby muzeum dzielą się na kolekcje: Druki i Rysunki, Plakaty, Moda i Tekstylia i Inne.
Aktualnie prezentowane wystawa czasowa to “Century of the Child”, (17.01-30.08.2015) skupiająca się designie dla dzieci w krajach północy, a szczególnie na duńskich projektach. Prezentowane są książki, przykłady szkół, placów zabaw, rozwiązań w architekturze wnętrz, gry komputerowe, ubrania, meble. Szeroka perspektywa wszystkiego co wiąże się z byciem dzieckiem na przestrzeni ubiegłego wieku.
Hiszpania, Barcelona
Muzeum Designu w Barcelonie to bardzo młoda instytucja, działa od 2014 roku, powstała w wyniku połączenia Muzeum Sztuki Dekoracyjnej, Muzeum Tekstyliów i Kostiumów, Muzeum grafiki oraz Muzeum Casa Block Apartment. Kolekacja to około 70 000 eksponatów. Budynek zaprojektowany przez Oriola Martorelliego, Oriola Bohigasa i Davida Mackay’a, mieści się przy Plaça de les Glòries. Kolekcja muzeum podzielona jest na 6 części: Wzornictwo Przemysłowe, Moda, Projektowanie Graficzne, Sztuka Dekoracyjna, Tkaniny Artystyczne i Stroje Historyczne oraz Grafika Artystyczna.
W tym momencie w muzeum do obejrzenia są tylko wystawy stałe.
W budynku można skorzystać z baru i restauracji. Wstęp na wystawy jest płatny.
Muzeum Designu Vitra zostało założone w 1989 roku. Mieści się w budynku autorstwa Frank’a O. Gehry‚ego zaprojektowanym w stylu dekonstuktywistycznym który już sam w sobie jest warty zobaczenia. Muzeum jest uznawane za jedno z najważniejszych na świecie jeśli chodzi o temat designu, słynie przede wszystkim z kolekcji kolekcji mebli zawierającej przykłady we wszystkich najważniejszych stylach od XIX wieku oraz kolekcji oświetlenia. Placówka posiada też warsztat producyjny, bibliotekę założoną w celach badawczych, laboratorium konserwatorskie, wydaje też swoje publikacje.
Aktualne wystawy to “Maker Library Network” (12.06-04.01.2015) oraz “Making Africa” (14.03-13.09.2015). Pierwsza poświęcona jest miedzynarodowemu stowarzyszeniu projektantów i biur projektowych jakim jest The Maker Library Network, opowiada o procesie twórczym, współpracy przy projektach tworzonych w globalnej sieci. Druga skupia się na najnowszych przykładach afrykańskiego designu; sztukach pięknych, projektowaniu graficznym, ilustracji, filmie, fotografii, architekturze i urbanistyce, szczególnie w kontekście nowych mediów.
Wstęp jest płatny.
Szwajcaria, Zurich
Szwajcarskie Muzeum Designu powstało z wcześniejszego Muzeum Sztuki i Rzemiosła działającego od 1875. Od 1933 mieści się w obecnej lokalizacji, modernistycznym budynku zaprojektowanym przez Adolfa Stegera i Karla Egendera. Kolekcja dzieli się na cztery grupy tematyczne: Plakat, Design, Grafika oraz Sztuka Stosowana. Wystawy skupiają się głównie na zagadnieniach designu, komunikacji wizualnej oraz architekturze o międzynarodowym znaczeniu. Rocznie odbywa się tam od 5 do 7 wystaw oraz wiele mniejszych projektów.
Obecnie dostępne są dwie wystawy czasowe, pierwsza otwarta do 18.10.2015 przedstawia zdjęć słynnego amerykańskiego fotografa Steve’a McCurry z podróży na Wschód. Druga przedstawia zbiór wyrobów z modernistycznej huty szkła założonej przez Carlo Scarpa’s w okolicach Murano, oraz projekty współczesnych artystów zainspirowane tymi tradycjami.
W muzeum znajduje się kawiarnia oraz sklep muzealny. Wstęp na wystawy jest płatny.
Moskiewskie muzeum to bardzo świeża inicjatywa, działa od 2012 roku, w pierwotnym założeniu mieściło się w autobusie, jednak w lipcu 2012 Moskiewski Departament Kutury podarował mu budynek, w samym centrum stolicy. Jest to pierwsza w Rosji instytucja poświęcona tematyce designu. Misją Muzeum jest popularyzacja rosyjskich projektantów i designerów, edukacja w zakresie kultury wizualnej oraz współpraca międzynarodowa, do czego wykorzystywane są najnowsze technologie informatyczne oraz nietypowe strategie wystawiennicze jak choćby wspomniany wyżej autobus.
Aktualne wystawy czasowe to prezentowana w rosyjskim pawilonie EXPO 2015 (Milan, Włoch) “Rosja.Chleb.Sól.” poświęcona rosyjskiej awangardzie zwłaszcza w dziedzinie ceramiki i tekstyliów, oraz dostępna w rosyjskim Międzynarodowym Centrum Wystawienniczym Ekaterinburg ekspozycja na temat osiągnięć rosyjskiej szkoły designu w latach 1960-80, czyli unikatowe, eksperymentalne projekty stworzone w VNIITE (Wszech-sowieckim Instytucie Technik Estetycznych).
Nagroda Kids Design Award przyznawana jest corocznie za prace projektowe skierowane do niemowląt i małych dzieci. Tegoroczna faza zgłaszania projektów dla projektantów z całego świata jest otwarta do 31 maja
Dzięki Kids Design Award firma Kölnmesse nagradza produkty, które nie są jeszcze gotowe do wprowadzenia na rynek, nie są produkowane masowo, i znacznie różnią się kształtem, materiałem, lub technologią od produktów dostępnych obecnie na rynku. Dziesięć nominowanych projektów jest prezentowanych na planowanych we wrześniu targach dla dzieci i młodzieży. Celem konkursu jest nawiązanie współpracy projektantów z partnerami biznesowymi, i doprowadzenie ich produktów do dojrzałości rynkowej.
Udział w targach jest bezpłatny, a organizatorzy pokryją koszty podróży do 200 euro. Targi zapewniają również bezpłatne zakwaterowanie.
Seria łodzi Fleet to modułowy zestaw zabawek, który zachęca dzieci do zabawy z różnymi nieelektrycznymi modułami napędowymi. Od silnika parowego po silnik gumowy i jednostkę napędzaną balonem – drewniane korpusy łodzi można wyposażyć w wybrany silnik, który będzie mógł konkurować w każdym wyścigu wannowym.
Alma – by Yaara Nusboim – Projekt zabawek terapeutycznych przeznaczonych dla dzieci borykających się z problemami emocjonalnymi. Metoda terapii zabawowej sugeruje, że dzieci są w stanie leczyć się same, po prostu potrzebują do tego odpowiednich warunków. Lalki wykonane są z drewna klonowego i elastycznego tworzywa sztucznego, reprezentują zakres emocji napotykanych podczas terapii. Lalki mają za zadanie ułatwić dziecku kontakt z jego światem wewnętrznym, a także poprawić i uzdrowić jego kondycję.
Zgodnie z teorią psychologii Irvinga Bidermana, ludzki mózg rozpoznaje obiekty poprzez wyodrębnienie ich w podstawowe formy geometryczne zwane „Geon’ami„. Ludzie są w stanie nadać funkcjonalne znaczenia abstrakcyjnym formom poprzez rzutowanie na nie własnej społeczno-kulturowej wiedzy wynikającej z doświadczenia.
Język wyimaginowany składa się z archetypicznych form geometrycznych, które mogą być łączone w celu stworzenia nieokreślonych i otwartych obiektów. Dzieci, aktorzy i ci, którzy chcą poprawić swoją wyobraźnię, mogą ją wykorzystać do zwiększenia swojego wewnętrznego, ekspresyjnego potencjału.
W hiperfunkcjonalnym społeczeństwie, w którym często nie ma miejsca na oglądanie alternatywnych rzeczywistości, Imaginary Language jest portalem do wyobrażania sobie nowych.